Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Quinta essentia

 Intuicyjna mądrość i moc tych,
które spalono na stosach. I tych, których nie zdołano.
Teraz żyją w nas, które przyszłyśmy po nich
i w nich samych, choć nie tych samych.
To, co niosły w sobie i sobą było tak cenne,
że wieczne i nietykalne, i nie da się tego spalić,
zniszczyć, wykorzenić i spopielić.
Szeptuchowanie, zielarstwo, wiedźmowanie, znachorowanie,
Duchy Żywiołów, Elementale Natury i dzikość serca
nie poszły z dymem.
Wręcz przeciwnie - Ogień zapamiętał to wszystko
i nieustannie przypomina tym, którzy siedzą blisko niego.


Zapamiętał Ogień, zapamiętał Dym, i Ziemia, Woda, i Eter.
One wszystkie oddają tę pamięć w rytuałach.
Jedność czterech żywiołów daje piątą esencję, quinta essentia -
no i mamy kwintesencję rytuału.

Rytuały nie są niezbędne, ale są pobudzające.
Moc świadomego rytuału jest wręcz transformująca,
jak alchemiczna transmutacja ołowiu w złoto.
Lubię je czynić.
Lubię akcentować pewne dni w Kole Natury,
wzmacniać w sobie ich misterium.
Dni - drzwi, przez które przechodzę w kolejną porę roku, 
fazę Księżyca, kolejny cykl albo stopień wtajemniczenia.
Moje rytuały fizycznie i świadomie łączą mnie z czymś
o wiele potężniejszym niż chwilowe życie ludzkie.



Matka Ziemia jest najpotężniejszą Wiedźmą,
a jej wiedza jest nam dostępna w każdym momencie.
Wiedź-ma wiedzę ma, w przeciwieństwie do nie-wiasty,
która nie wie.
Zna-chor zna choroby, czaro-dziejka czary zadziewa,
a cudo-twórca cuda tworzy na poczekaniu.
Szept-ucha szeptem prawi prosto do ucha.
Ziel-arka arkana ziela/ziół posiadła.

Rytuały... przenikanie się żywiołów...
z potrzeby, by czynić w materii to,
co w niematerii się zadziewa.
Rytuał Wiedźmy = święta żeńskość w akcji.
Rytuałem powiadamiam Ducha, że oto właśnie
czynię coś ceremonialnie, coś, co jest dla mnie ważne
i wymaga uświęcenia.


O zmroku, gdy ptaki koncertują przed zaśnięciem dnia
budzi się we mnie Ptak.
Z tych, dla których samotność jest solą życia,
kluczem do wejścia w wyjście,
zaproszeniem na TAMten bal.
Ptak wędrowny, który zewsząd wraca do gniazda w sobie.
Słyszę jego gwiezdny oddech, galaktyczne bicie serca.
Słyszę jego cierpliwość, gdy czeka na mnie
na wewnętrznej krawędzi Wszechświata. 
Gdy zapada noc, patrzymy w Ciemność poza ciemność.
Tę, w którą wchodzi się, by rozwinąć skrzydła,
przekroczyć koło samsary i iluzję światła.
Wpływam w samo serce rytuału, a tam
jest już tylko Ptak.
Lekko przenika wskroś ciemności i znika po Drugiej Stronie.


Niepokonane Lato tam właśnie trwa.