Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Kłosy. I malwy.


"Zacznij od miejsca, w którym jesteś.
Każde miejsce jest dobre,
bo wszystkie punkty są na obwodzie,
a centrum jest dostępne z każdego z nich.
Skieruj się więc do centrum,
nie przejmuj się tym, gdzie jesteś".
(Osho)

*

nie musimy już nigdzie iść
żadną ścieżką, żadnymi polami
zostańmy wśród smugi wiatru
usiądźmy...  gdzie popadnie

nic nie mówmy, nie róbmy nic
nieruchomo pośród rozstajów
połóżmy się w poprzek drogi
gdziekolwiek, gdzie nikt nas nie znajdzie

ukoją nas senne ballady
dojrzeją w nas kłosy i malwy
u zbiegu braku dróg
nic nigdy nie przepadnie



"na zakręcie ulicy
bez powodu
tak sobie
niczym wtargnięcie morza
albo rozkołysanie łanów kukurydzy
jak przebicie się słońca przez chmury -
radość
fontanna ulotnego szczęścia: ach!
być po prostu żywym
rozłupać granat tej właśnie godziny
i wysysać zeń pestka po pestce"
(Octavio Paz)


*

Ziarno już się suszy. Kłosy dojrzały.
Odleciały dmuchawce.
Przekwitły stokrotki, malwy, dziurawce.
Ale nie we mnie.
We mnie wciąż będzie ich słodycz i obfitość,
nawet gdy jesień miejsce lata zajmie.
Będzie tutaj, teraz, zawsze.
Każde miejsce jest dobre, każdy czas.
U zbiegu braku dróg
nic nigdy nie przepadnie.