Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

W miseczce z dłoni

nadmorskie wieczory zawsze
szumią wiecznością
tęsknotą za tym miejscem
z widokiem na nieskończoność
gdzie mewy, słona skóra po kąpieli, piasek
muszle i patyki wygładzone przez wodę -
o tym właśnie myślę
przyglądając się plaży
przez koronki spódnicy i marzeń


mną we mnie zapełnia się bezruch tej chwili
która znika zanim się jeszcze pojawi
a jednak zostaje przeżyta do końca
od początku, do końca
od startu do mety


melodia eteru kręci się wokół głowy
zaczarowane nuty, tajemne wersety
pieśni syren z dna morza
i perły w muszlach, których nigdy nie sięgnie
niczyja ręka
wszystko jest tajemnicą
a tkanka stworzenioistnienia
głęboko skrywa swoje sekrety


sieć życia w każdej cienkiej łodyżce
w każdym puszku, w ciszy pomiędzy nimi
 i na linii horyzontu tak złudnego
jak fatamorgana oazy
w kropli mojego marzenia 
na dnie morskiej rozety


w miseczce z dłoni układam słońce 
do snu
staccato serca jest kołysanką
a oddech pocałunkiem tak delikatnym
jak muśnięcie piórka na łonie duszy
na łonie kwiatów, morza i nieba
na łonie matki Ziemi
i szczęśliwej kobiety