"Ważą się losy nasze nieznane
na szalkach wag bóstw i demonów
odważnikami dni niezliczone
ktoś tam dorzuci radości na szalę
ktoś odrobinę cierpienia
któraś przeważy
diabeł wie która
dla nich to bez znaczenia".
(Jan Lipiński)
Ale dla nas, ludzi, nie jest to bez znaczenia.
Od wielu lat mówiło się o tym, że przyjdą zmiany.
I przyszły. Dzieją się właśnie tu i teraz.
Przed naszymi oczami.
Ale i za naszymi plecami.
Co z tego wyniknie - tego tak naprawdę nie wie nikt,
bo możliwości są różne.
Coraz wyraźniej widać podział między ludźmi -
na tych, którzy od dawna przenikali już postać rzeczy,
na tych, co jeszcze nie są gotowi, ale otwarci
i na tych, którzy spadają w otchłań soczyście ciemnej mazi.
Podobno każdy jest tam,
gdzie powinien być, czyli tam,
gdzie wcześniej dotarł swoją świadomością.
Każdy jest w trakcie swojego procesu
i tak jest dobrze.
"Są tacy, co zostają w domu i tacy,
co odchodzą.
Zawsze tak było.
Każdy może sam wybrać, ale musi to zrobić,
póki jeszcze czas
i w żadnym razie nie rozmyślić się".
(Tove Jansson)
Co można zrobić w tym czasie?
Zacząć od siebie.
Podnosić wibracje, bo to jest decydujący punkt programu.
Żyć z przestrzeni serca.
To najsilniejsze pole w nas.
Żyć pogodnie, w naturze, bo to też podnosi wibracje.
Blisko drzew, kwiatów, traw, ziemi, zwierząt -
jeszcze bliżej, jak najbliżej.
Dla wielu osób wydobywanie przeszłych traum,
czyszczenie, przepracowywanie wydaje się nie mieć końca.
Bo nie ma.
Ciężkie, lepkie, uparte chmury -
czym są?
Jaką informację niosą, jaką mądrość, jaki potencjał?
Ważne, by porzucić opór,
bo gdzie jest opór, tam będzie nacisk.
Ważne, by odważnie stanąć przy tym, co ciągnie nas w dół,
przy tych wszystkich zmorach, które kiedyś wydarzyły się
i w naszej pamięci zatrzymały się w czasie
jak dżinn zatrzaśnięty w butelce.
Podziękować im i powiedzieć:
ten wasz czas właśnie się skończył - idę dalej - bez was -
więcej się już nie spotkamy.
Ulepić z nich kulkę i oddać ziemi.
Już ona wie, co z tym zrobić.
A potem przekroczyć to wszystko.
Zrobić wielki krok i, nie odwracając się,
pójść dalej, lekką ścieżką wśród zieleni...
Jak najczęściej chodzić boso.
Jeść żywy pokarm, wystawiać się na słońce, na księżyc,
na pieszczotę traw, na wiatr.
Rozświetlać każdą kroplę wody w sobie
blaskiem promieni ze Źródła Wszystkiego, Co Jest.
Tam jest początek i koniec bez początku i końca,
alfa i omega, jedność i całość,
oceany w oceanach oceanów,
przestrzenie w przestrzeniach przestrzeni,
nieskończoność w wieczności
i ty we mnie, a ja w tobie.
to teraz jest czas między tym, co może się wydarzyć,
a tym
co nigdy się nie zdarzy...
każdy z nas podejmuje decyzje i dokonuje wyboru
oprócz tych, co ślepo wierzą
w przeznaczenie
wspierajmy harmonię życia
równowagę w czystym świetle ze Źródła
ponad szalkami bóstw i demonów
znika dualność
znika iluzja oddzielenia
rozgrywki pseudo demiurgów tego świata
przestają mieć dla nas znaczenie
na szalkach wag bóstw i demonów
odważnikami dni niezliczone
ktoś tam dorzuci radości na szalę
ktoś odrobinę cierpienia
któraś przeważy
diabeł wie która
dla nich to bez znaczenia".
(Jan Lipiński)
Ale dla nas, ludzi, nie jest to bez znaczenia.
Od wielu lat mówiło się o tym, że przyjdą zmiany.
I przyszły. Dzieją się właśnie tu i teraz.
Przed naszymi oczami.
Ale i za naszymi plecami.
Co z tego wyniknie - tego tak naprawdę nie wie nikt,
bo możliwości są różne.
Coraz wyraźniej widać podział między ludźmi -
na tych, którzy od dawna przenikali już postać rzeczy,
na tych, co jeszcze nie są gotowi, ale otwarci
i na tych, którzy spadają w otchłań soczyście ciemnej mazi.
Podobno każdy jest tam,
gdzie powinien być, czyli tam,
gdzie wcześniej dotarł swoją świadomością.
Każdy jest w trakcie swojego procesu
i tak jest dobrze.
"Są tacy, co zostają w domu i tacy,
co odchodzą.
Zawsze tak było.
Każdy może sam wybrać, ale musi to zrobić,
póki jeszcze czas
i w żadnym razie nie rozmyślić się".
(Tove Jansson)
Co można zrobić w tym czasie?
Zacząć od siebie.
Podnosić wibracje, bo to jest decydujący punkt programu.
Żyć z przestrzeni serca.
To najsilniejsze pole w nas.
Żyć pogodnie, w naturze, bo to też podnosi wibracje.
Wnuś
i jednodniowe kozie maleństwo :)
jeszcze bliżej, jak najbliżej.
czyszczenie, przepracowywanie wydaje się nie mieć końca.
Bo nie ma.
Ciężkie, lepkie, uparte chmury -
czym są?
Jaką informację niosą, jaką mądrość, jaki potencjał?
Ważne, by porzucić opór,
bo gdzie jest opór, tam będzie nacisk.
Ważne, by odważnie stanąć przy tym, co ciągnie nas w dół,
przy tych wszystkich zmorach, które kiedyś wydarzyły się
i w naszej pamięci zatrzymały się w czasie
jak dżinn zatrzaśnięty w butelce.
Podziękować im i powiedzieć:
ten wasz czas właśnie się skończył - idę dalej - bez was -
więcej się już nie spotkamy.
Ulepić z nich kulkę i oddać ziemi.
Już ona wie, co z tym zrobić.
A potem przekroczyć to wszystko.
Zrobić wielki krok i, nie odwracając się,
pójść dalej, lekką ścieżką wśród zieleni...
Jeść żywy pokarm, wystawiać się na słońce, na księżyc,
na pieszczotę traw, na wiatr.
blaskiem promieni ze Źródła Wszystkiego, Co Jest.
Tam jest początek i koniec bez początku i końca,
alfa i omega, jedność i całość,
oceany w oceanach oceanów,
przestrzenie w przestrzeniach przestrzeni,
nieskończoność w wieczności
i ty we mnie, a ja w tobie.
to teraz jest czas między tym, co może się wydarzyć,
a tym
co nigdy się nie zdarzy...
każdy z nas podejmuje decyzje i dokonuje wyboru
oprócz tych, co ślepo wierzą
w przeznaczenie
wspierajmy harmonię życia
równowagę w czystym świetle ze Źródła
ponad szalkami bóstw i demonów
znika dualność
znika iluzja oddzielenia
rozgrywki pseudo demiurgów tego świata
przestają mieć dla nas znaczenie