Przyjrzałam się dokładnie, jak to jest z tym przesileniem.
I kiedy tak naprawdę ciemności ustępują miejsca światłu.
Przyjrzałam się temu co do sekundy.
Przyjrzałam się temu co do sekundy.
Okazuje się, że nie dzieje się to jednego dnia, ani w czasie świąt,
ani też dzień przed, ani dzień po.
Światło zaczyna przeciskać się małymi porcjami
najpierw odwracając koło zachodów słońca,
a dopiero 21 dni później odwraca się koło wschodów.
W miejscu, w którym mieszkam, najdłuższy wieczór w całym rocznym cyklu
był 14 grudnia.
15 grudnia słońce zaszło już o 13 sekund później, 16 grudnia o 28 sekund,
17 grudnia o 36 sekund.
21 grudnia wieczór ma już o 2 minuty i 22 sekundy więcej światła.
Ale ranki wciąż jeszcze są coraz dłużej ciemne.
15 grudnia słońce wzeszło o 46 sekund później niż poprzedniego dnia,
18 grudnia - o 2 minuty 4 sekundy później,
a 21-go, rozwidniło się prawie o 4 minuty później niż 15-go.
Zatem bilans cały czas jest ujemny.
Wieczór już powoli dostaje coraz więcej światła,
ale poranek wciąż przechyla szalę w kierunku skracania się dnia.
Kiedy dzień zacznie się wydłużać?
30 grudnia.
Co prawda o poranku wciąż jeszcze coraz później będzie się rozwidniać,
jednak wieczór będzie już miał o tyle więcej światła,
że całościowo zyskamy 25 sekund.
że całościowo zyskamy 25 sekund.
Poranne koło wschodów zatrzyma się 3 i 4 stycznia.
W te dwa dni słońce wzejdzie dokładnie o tej samej porze,
by 5 stycznia rano 4 sekundami zacząć ruch odwrotny - ku wydłużaniu dnia,
co zachody zrobiły już trzy tygodnie wcześniej
i gdy teraz ranek da nam te 4 sekundy światła więcej,
wieczór już 13 minut 36 sekund.
i gdy teraz ranek da nam te 4 sekundy światła więcej,
wieczór już 13 minut 36 sekund.
6 stycznia rano będzie to 9 sekund i ten ruch wydłużający dzień wschodem
będzie trwał do 16 czerwca, kiedy to 2 sekundami
zacznie się znowu ruch ku skracaniu dnia.
Wieczorem natomiast ruch odwrotny zacznie się 27 czerwca 1 sekundą.
Najwięcej światła wieczorem będzie 26 czerwca.
Zatem realnie dzień zacznie się wydłużać 30 stycznia.
I to będzie moje święto powrotu światła, zwycięstwa słońca,
czas wychodzenia z ciemności i cienia.
Bo dla mnie najpiękniejsze święta są te realne, rzeczywiste,
kiedy coś dzieje się naprawdę.
Teraz.
Teraz.
Lubię świętować cykle natury.
To daje mi poczucie porządku, harmonii, spokoju,
pewność, że wszystko jest na swoim miejscu i że jest tak, jak ma być.
To daje mi poczucie porządku, harmonii, spokoju,
pewność, że wszystko jest na swoim miejscu i że jest tak, jak ma być.
Przesilenia. Zaćmienia. Zbiory, plony, obfitość i czas braku.
Zmiany pór roku, gdy powoli następuje zmiana dekoracji.
Na zewnątrz i wewnątrz.
Bez pośredników.
Bez pośredników.
Lubię sterować sobą w rytm wewnętrznej busoli.
Lubię celebrować to, co ze mną rezonuje, tu i teraz.
Moja niedziela nie zawsze wypada w niedzielę.
A świętowanie często nie pokrywa się z ogólnie przyjętymi datami.
A świętowanie często nie pokrywa się z ogólnie przyjętymi datami.
"Najpiękniejsze ze wszystkich świąt są te
trzymane w tajemnicy i ciszy.
Tajemne rocznice naszego serca..."