Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Zanim

zanim
żywe sploty moich zmagań
sól życia, maski, skrzydła, sonety
stracą wartość
zanim
dym wszystkich zdarzeń
w smudze wieczności zniknie
w glinie wyobraźni
lepię miejsce wymyślone
puste, ciche i bezpieczne

idę tam
w butach z guzikiem
kapelusz przede mną
płynie w powietrzu
zagęszczam godziny wspomnień
by zmieściły się w słoiku
choć tyle chciałabym zabrać...
lecz zjawia się zaraz
Strażnik Pustki:
by siebie odnaleźć
trzeba wszystko zostawić
sól życia, maski, skrzydła, sonety
słoik wspomnień i buty z guzikiem

nieistniejący
Strażnik Niczego
mogę iść za nim już teraz

zanim wszystko stracę
zanim wszystko  zyskam
zanim wszystko  się skończy
zanim zacznie się od nowa
zanim, za nim, zanim

(foto: net)