Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Pusty dzban

noworoczne wystrzały
ze strachu uciekły
wszystkie chmury
rano nagie słońce
pokazało zaspaną twarz
znowu starszą o rok

drzwi od szafy jakby
mocniej zaskrzypiały
świeczniki pokryły się patyną
i sczerstwiał chleb
a wieko kufra marzeń
zacięło się na amen

rok nowy ale wszystko
nieco starsze tylko ja
wciąż ta sama wiecznie młoda
jak zwykle jak co dzień
zabieram się do spełniania
braku postanowień




bez względu na rok
każdy nowy dzień
jeszcze się nie wydarzył 
każdy nowy dzień
stawia przed tobą
pusty dzban