Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Deszcz

niezapowiedziany
przyniosłeś kwiaty
jak tamtej wiosny

uparty deszcz
wciąż stuka w okno
przemokłeś

wyłącz telefon
rozluźnij krawat
przyniosę kieliszki

tak, naprawdę
możesz tu dziś zostać
przecież pada

niezapowiedziany
uparty jak deszcz
sączysz wino

zbyt głośne bicie serc
jakoś zagłuszymy
będziemy szeptać

wiersze



(foto: net)

Obok siebie

lubię chodzić bez celu
bez pośpiechu -
przyglądam się wtedy chmurom 
słucham ptaków
dotykam roślin, kamieni 
tych przydrożnych
i tych, które nazbierały się we mnie

każdy niesie jakiś swój bagaż

lubię wyjść z siebie
i stanąć obok
spojrzeć sobie w oczy
lub
czterema oczami w dal

spacerując
odkrywam takie swoje imiona
które rozumieją tylko
rośliny i zwierzęta 
imiona
dla ludzi nieczytelne

spacerując
dochodzę do takiego miejsca 
w sobie
gdzie prawie wszystko znika
nawet oddech
prawie ustaje
tylko ciche staccato serca
i dźwięk cykady
gdzieś w trawie