Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Szczyt

 Jedziemy kilkanaście kilometrów od domu, w góry. 
Wjeżdżamy na około 800 m n.p.m. i ruszamy, na spacer, ot, tak sobie, 
bez celu, przed siebie.
Ale nagle okazuje się, że mamy przed sobą szczyt do zdobycia.
Ciągnie jak magnes... 1260 metrów wysokości.


Pogoda idealna, a my - babcia z wnuczkiem -
wolni jak ptaki, beztroscy jak pustelnicy,
niestrudzeni jak młodość.
(Młodość wnuczka ofkors 😃)
Damy radę?


 


Gdzie jesteśmy? 
W jakiej bajce, w jakiej epoce, w jakim czasie? 
To zupełnie nie ma znaczenia.
Jesteśmy i to wystarczy.

Mięśnie pracują na wysokich obrotach,
ciało wspina się wyżej i wyżej,
oddech przyspiesza, krew pulsuje mocniej, a myśli ustają.
Przysiadamy czasami jak na balkonie Ziemi.
Jest tak lekko, tak eterycznie, tak przejrzyście.


Niektórzy to sobie nawet polegują
w miękkości traw 😊


I dalej, dalej, wyżej...



I tylko ta cisza wokół, tylko te widoki jak namalowane,
trawy w rudościach i ochrach jesieni,
chmury wygodnie rozłożone w dolinie,
a my już ponad nimi.






 
Powoli przybliżamy się do szczytu.



My coraz wyżej, a słońce coraz niżej...



Długo szliśmy, kilka godzin.
Kontemplacja, odpoczynek przed zejściem w dół.




Chmury podpełzają coraz wyżej,
jakby chciały dosięgnąć nas i otulić swoim puchem.
Widok, jakbym leciała samolotem,
ale tym razem wzbiłam się o własnych skrzydłach.




Za chwilę zapadnie zmrok.




Wracać będziemy już szybciej, bo w dół,
około trzech godzin już tylko w świetle księżyca.

Nasyceni wysokością, dzikością i niezwykłością wszystkiego dokoła,
dziękujemy za niecodzienny spektakl,
żegnamy się z niewidzialnymi, acz wyczuwalnymi strażnikami 
tego miejsca
i ruszamy w drogę powrotną.
Cała naprzód!