Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Sakralne urodziny

trwają kilka dni.
To czas świadomej, głębokiej, wewnętrznej celebracji 
rocznicy pojawienia się na Ziemi.
Oto zaczyna się nowy rok.

Dobrze jest zadbać o to, aby zarówno ten dzień, 
jak i kilka dni poprzedzających i następujących po nim, 
było okresem szczególnym, wyjątkowym,
różniącym się od codzienności.
By barwy były bardziej nasycone i wyraziste.



Energetycznie jest to czas przełomu -
gdy coś dochodzi w nas do punktu wyjścia i przekracza go.
To coś jest jak mgiełka między przeszłością a przyszłością,
jak pulsująca membrana oczekująca co roku w tym momencie
na nasze pojawienie się, by natchnąć nas 
na dalszą podróż, oczyścić, uświęcić.
To coś jest jak opadające kartki z kalendarza,
jak sznur pereł odmierzający nasz czas,
podczas gdy my wiemy jednak, że czas nas prawdziwych
nie dotyczy.



Sakralne urodziny to zwycięstwo życia
nad nieżyciem.
Jeśli czujemy wdzięczność, zachwyt, spokój, harmonię,
jeśli jesteśmy w pulsie Ziemi, w przebudzeniu do oddechu,
w trybie nieautomatycznym, a obserwującym,
przemieniającym, pranicznym, czującym -
jesteśmy w życiu.

Wiele ludzi żyje, ale są w stanie nieżycia.
Śnią sen, są onirycznie zmatriksowani, 
energetycznie wymiksowani z cudu samoświadomości.
Tymczasem góry nie są tylko górami, 
chmury nie są tylko chmurami, 
drzewa to coś więcej niż drzewa w potocznym pojęciu.



Gdy ta świadomość jest w nas - jesteśmy w życiu.

Sakralne urodziny to ceremonia odrodzenia się Ducha w nas.
Żywiołów w nas. Galaktyk, gwiazd, słońc i księżyców,
drzew, kwiatów, pyłków, drgnień liści, poruszeń duszy.



Gdy powracamy do świadomości własnej mocy,
uruchamiamy przepływ,
wypływamy naszą wodą na niezmierzone fale Wszechświata
i czynimy tam dobro -
zostaje to w nas zapamiętane, 
każda kropla deszczu w nas będzie o tym padać
i każdy promień słońca w nas będzie o tym świecić -
bo wydarzamy wtedy sakralne urodziny.



Gdy rozkwitamy w sobie stan emocjonalnej wiosny,
a smutek i melancholię jesieni umiemy rozsmakować 
do ostatniego opadniętego liścia,
do ostatniej wybłoconej kałuży -
jesteśmy w pełni.

Gdy blask dnia zobaczymy w gwiazdach
albo w mlecznej poświacie księżyca,
a czerń nocy - w głębokiej dziupli drzewa w samym środku dnia -
jesteśmy w pełni.



"Urodziny - wspaniały dzień, pełen prawdziwych przyjemności,
prostych radości, kontemplacji,
podsumowań i świętowania.
Warto odróżnić ten dzień od innych w kalendarzu.
Stworzyć własny rytuał, by zapamiętać rok, który odszedł
i rozświetlić drogę dla nowego, nadchodzącego.
Usiądź i porozmyślaj nad twoją osobistą podróżą.
Być może potrzebujesz kilku samotnych godzin,
aby uczcić głębokie zmiany, jakie zaszły w tobie
i twoim życiu".
(Sarah Ban Breathnach)




"Każde urodziny są kamieniem milowym w naszej podróży.
Znów otrzymujemy 365 lekcji Prawdziwego Życia.
I warto to świętować w wielkim stylu".
(Sarah Ban Breathnach)


"Nie stajemy się starsze z każdym rokiem,
ale stajemy się nowe każdego dnia".
(Emily Dickinson)