Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Z chmur

 ladies and gentlemen
have a nice flight


spokojnie szemrzą silniki
oddalamy się od ziemi
10 kilometrów to niezbyt dużo
lecz jednak już trochę bliżej gwiazd


samolotowe medytacje
a za oknem Alpy ubrane na biało
rozległe puste przestrzenie
gdzieś tam może rodzi się wiatr


mija kilka godzin

18:05, 18 stopni, 
arrived
samolot wylądował
razem z nim
zleciałam właśnie znad chmur
wiele rzeczy tam widziałam
których nie widział nikt oprócz mnie
łuski niezdarzeń
modlitwy śmiechu
słońca kosmicznych miast
kontury siebie siedzącej na skrzydle
a w dole punkciki ludzkich spraw


lubię wracać do domu
to jest taki święty moment
gdy przekręcam klucz
i z czułością dotykam drewna drzwi
witajcie wszyscy
widzialni i niewidzialni
którzy czekaliście tu na mnie
przez te noce i dni

wygaszony piec
tymianki, rozmaryny i ubożęta
dzwoneczki na ganku
i zakwas na chleb
chochliki skrzypiącej podłogi
i zegar nienakręcony na czas

potem, potem
rozpakuję walizkę
najpierw wstawię do wazonu
tulipany
które kupiłam po drodze


i wyjdę jeszcze przywitać się z ogrodem
już zakwitły prymulki i kamelia
nagle
 radosna myśl w mojej głowie
że dzień się już nie skraca

tak, lubię podróżować
zapomnieć się wśród innych ludzi i miejsc
być w drodze
startować i lądować
tak, lubię wyjeżdżać
by móc powracać