Są dni złote, albo czarne.
Inne są antracytowe, albo różowe, albo zielone.
Są też granatowo - lazurowe, turkusowe, błękitne, royal blue -
te są zwykle morskie.
Gdy rano się budzę, wyczulam się i nastrajam na odbiór -
w jakim kolorze wibruje ten dzień,
jakie niesie informacje energetyczne,
jakie drgania od Słońca, Księżyca i innych planet
i jak to się ma do mojego biorytmu.
Dni turkusowe, jeśli tylko mogę, spędzam nad morzem
i ono wtedy napełnia mnie sobą po brzegi.
Głowa staje się lekka, myśli - jasne i lotne,
ciało wchodzi w eteryczny stan ukołysania falami,
a ich nieustająca melodia koi i uspakaja, i przenosi w głębiny
dostępne tylko dla ducha.
'Dlaczego kochamy morze?
Dlatego, że posiada ono jakąś potężną moc, która sprawia,
że myślimy rzeczy, które lubimy myśleć".
(Robert Henri)
"(...) głosy na wodzie
błyszczą falują i cichną
zostają mi po nich
naręcza odblasków
wędruję w miejscu
nigdy nie dojdziemy
nigdy nas nie ma tam gdzie jesteśmy
to nie przeszłość
to teraz jest nietykalne"
(Octavio Paz)
"(...) bez powodu tak sobie
niczym wtargnięcie morza
albo rozkołysanie łanów kukurydzy
jak przebicie się słońca przez chmury -
radość
fontanna ulotnego szczęścia: ach! być po prostu żywym
rozłupać granat tej właśnie godziny
i wysysać zeń pestka po pestce (...)"
(Octavio Paz)
"(...) Woda unosi powieki
światłem ocieka naskórek dnia
w ogromnej kropli czas się przegląda i syci sam sobą (...)"
(Octavio Paz)
rozkrólowały się błękity
roześmiały się biele falami, chmurami, muszlami
siedzę na brzegu
w moim naparstku wieczności
o której nie wiem nic
zresztą
co tu mówić o wieczności
skoro nie znamy jutra
ani nawet następnej godziny
może jutro zupełnie inny kolor dnia
pogna mnie w góry, lasy albo na łąki
a może do miasta, do ulubionej lodziarni, kto wie?