w Kosmosie. Uważajmy,
czym ją wypełniamy".
(Ken Wilber)
*
Gdy dopada cię tęsknota,
by usiąść na wzgórzu twarzą do wiatru -
znajdź to wzgórze i ten wiatr,
i tam sobie zostań.
Może rozpaliłbyś ognisko, zapatrzył się
w taniec dymu, zagrzebał ziemniaki w popiele?
w taniec dymu, zagrzebał ziemniaki w popiele?
Jeśli chcesz mieć skrawek własnego nieba -
A może byś tak pobiegł gdzieś, nie zważając na nic?
Upiec ciasto? Pozbierać kasztany?
Znaleźć szczęście w paprociach?
Ustawić dzbany, by czekały na wodę?
Znaleźć szczęście w paprociach?
Ustawić dzbany, by czekały na wodę?
Może zejść głęboko, zobaczyć, kto mieszka w trzewiach Ziemi?
Zejdź. Puść wodze fantazji.
Do tego trzeba naprawdę niewiele.
Do tego trzeba naprawdę niewiele.
A może tylko postać przy płocie,
w ciszy jesiennego wieczoru,
wchłonąć w siebie szelest opadających liści?
Może wejść w to miejsce między niebem a ziemią,
gdzie znika wszystko to, co odeszło?
Wejdź. Zbadaj to. Wejście jest po lewej.
W samotności, w swojej przestrzeni, w swoim duchu.
Uchwyć sacrum zwykłej chwili, zwykłego dnia.
Bo każdy jest niezwykły, ożywiony twoim oddechem.
Ważne, by to sobie uświadomić, uczcić,
zrobić coś właśnie dla siebie.
Teraz. Nie zwlekaj. Bo kolejna jesień nastała.
Każdy jeden dzień więcej, to jeden dzień mniej.
A te ptaki, które miały odlecieć, już odleciały.
Uchwyć sacrum zwykłej chwili, zwykłego dnia.
Bo każdy jest niezwykły, ożywiony twoim oddechem.
Ważne, by to sobie uświadomić, uczcić,
zrobić coś właśnie dla siebie.
Teraz. Nie zwlekaj. Bo kolejna jesień nastała.
Każdy jeden dzień więcej, to jeden dzień mniej.
A te ptaki, które miały odlecieć, już odleciały.
Mnisi zen przysłuchują się, jak rosną skały...