Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Patrzę w niebo

zamiatam liście
listopadowe

podpalam małe kopce
delikatnie płoną
bez skargi
jakby w ogóle już
nie pamiętały
że były kiedyś pełne
soczystej zieleni

tylko człowiek pamięta
tyle zbędnych
kolorów przeszłości
które jakże często
też lepiej
byłoby spalić
bez żalu

oparta o miotłę
patrzę w niebo

uśmiecham się 
do swoich myśli
bo wiem

każdy dzień
przybliża mnie do wiosny

(foto:net)