Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Zimowe Staniesłońca

Zbliża się Pełnia Księżyca Długiej Nocy (Księżyc Dębowy),
a wkrótce potem - zimowe przesilenie.
Szczodre Gody. 21 - 22 grudnia.
I początek nowego roku słonecznego.
Nasi przodkowie zawieszali nad drzwiami podłaźniczkę -
iglastą gałąź pięknie udekorowaną,
a we wschodnim kącie domu pojawiał się snop diduch -
opiekuńczy duch domu.

Zaraz zacznie się zima, choć tu, gdzie mieszkam -
na razie 17 stopni, zero wiatru, sucho.
Tuż przed pełnią - jest moc, 
zbieram więc i suszę koniczynę czerwoną, bo i w niej moc wielka,
szczególnie dla kobiet.


Drzewa liście pogubiły, choć dęby i jesiony jeszcze nie do końca.
Trawa soczyście zielona.
Jeszcze kilka dni temu zbierałam ostatnią w tym roku lawendę.
Ostrokrzew już w zimowej, czerwonokulkowej szacie,
choć na tle zieleni taki nie do końca wiarygodny :)


Na okolicznych górach było już trochę śniegu, ale stopniał.
Przez wiele dni nad Atlantykiem mgły spowijały wszystko,
ale się rozwiały. 



skromny krajobraz końca jesieni
zwalniam ja i mój świat
a między drzewami
duchy i wiatr
szepczą modlitwę
o płomień miłości

 misterium najdłuższej nocy
świece mocniej lśnią
a w migotliwym blasku zapatrzenia
znika czas

wtedy rozpalam tę miłość
o którą
modlił się wiatr