Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Samotny ptak


Pierwsze litery nowej przyszłości
wskakują na kartkę wyobraźni.
Pakuję nowe pomysły na nadchodzący nowy rok.
Sprawdzam kilka razy czy wszystko nie spakowane,
bo akurat i tak zapomnę tego, co będzie niezbędne.
W ten sposób nauczę się zastępować to czym innym.

Zatem podróż w świat nowych zdarzeń,
które jednak gdzieś kiedyś komuś
już się wydarzyły.
Horyzont zawsze się oddala,
ptak wolności nie daje się pogłaskać,
ale kręgi na wodzie łagodzą kanty niepewności.
Dobrze jest regularnie znikać z miejsc,
gdzie kolebie się przyzwyczajenie
wśród czterech kątów codzienności.
Nie umierać po staremu, lecz rodzić się na nowo,
pielęgnując to, co nieuchwytne
jak krople rtęci rozsypane po podłodze.

Jakże często znajdowałam to, czego nie szukałam.
Lub szukałam, by nie znaleźć.
Parę rzeczy ukryłam pod zgiętym rogiem kartki
z napisem "sekret". Ale dawno przestałam sprawdzać
czy jeszcze tam są.

Dopijam grudniowe wino. Rzucam za siebie kieliszek.
By zaklinać szczęście. By wystraszyć niechciane.
By nie oglądać się za siebie.

Jestem samotnym ptakiem
i mam przed sobą rozległe niebo. W sobie też.
Gdzieś tam właśnie jest TO MIEJSCE:
samotnego ptaka na samotnym niebie.
Tam właśnie to odkryłam -
że nigdy mniej samotna niż gdy jestem sama.