Lubię wyjść z siebie i usiąść obok. Spojrzeć sobie w oczy lub czterema oczami w dal. Przede mną wiosna jesieni życia, wolna czasoprzestrzeń do usłania różami albo polnymi kwiatami, miodem codzienności, czekoladą zmierzchów, mlekiem świtów i stukaniem korali spadających lat. Dłonią w powietrzu rysuję sobie drzwi. Codziennie otwieram je i przechodzę na drugą stronę. Gdzie wtedy jestem? O niebo dalej...


Translate

Obserwuj Miejsce Spotkań Wymyślonych

Zwykły dzień

nie dane mi być kwiatem
ale niekiedy udaje mi się
pomieszkać między płatkami
nikt o tym nie wie
lecz czasami zdradza mnie
słodki aromat we włosach

otulam nim zwykły dzień
by mijał tak, jak lubię
w błogosławionym spokoju
swojej codzienności
bo ten zwykły dzień
to prawdziwa świętość
dawana nam tysiące razy
z każdym wschodem słońca

dar cudu życia i oddychania
nieuchwytną siłą istnienia
której nie widać

bo właśnie to, co niewidoczne
trzyma nas przy życiu